Swojego czasu wpadł mi w ekran filmik. Zbiór fragmentów i wyimków z popularnych kreskówek. I lektor z zapałem proroka gromiącego babilońską nierządnicę udowadniający tezę, że w tych filmach co i rusz podkorowo kodują dzieci. Namawiając do seksu. I szatana. Za przykłady podając zatrzymane kadry, gdzie z dymków, pyłów, traw czy czegoś równie niestałego i podatnego na wszelkie interpretacje można wyodrębnić pojawiający się na chwilę wyraz „sex”. I takież same przykłady na propagowanie satanizmu, czyli wyskakujące trzy szóstki albo „rogi” układane z palców. Poszperałem i okazało się, że tropicieli demona seksu jest całe mnóstwo. To pokaźny dział wyznawców spiskowej teorii dziejów. Kilka poważnych oddziałów szpitalnych. I przede wszystkim – wszyscy wychodzą z pozycji obrońców wiary chrześcijańskiej.

Przy tym to niekoniecznie jest takie jednoznaczne. Bo kodowanie podkorowe jest faktem, ale wszak kościół (jakikolwiek) robi to od początku swego istnienia i od urodzenia każdego wiernego. Tresuje, programuje i koduje. Czyżby więc nie znosił konkurencji? Można by rzec, można się nawet zgodzić, że głosi prawdy moralne. Fakt, tylko wraz z tym mnóstwo śmiecia i dogmat o własnej nieomylności, co pozwala mu na wszystkie inne sztuczki dla własnych materialnych (i nie tylko) korzyści. A same symbole? Wszak to najbardziej prostackie odczytywanie symboliki połączonej od sasa do lasa. I w dodatku na wspak. Przecież słynne „rogi” robione z dłoni to prastary ludowy symbol ochrony przed demonami! A liczbą bestii nie jest 666! To od lat powielana pomyłka domorosłych kabalistów. Jak „Protokoły Mędrców Syjonu”. Albo więc pojęcia nie mają co mówią i z czym chcą walczyć, albo to głębszy spisek! Aż się boje zagłębiać. I to pojawiające się słowo „sex”. Faktycznie się pojawia, tylko nie rozumiem co by miało na celu? Wcześniejszą inicjację? Co niby kilkuletni dzieciak nie umiejący czytać ma zrobić z tym pojawiającym się napisem? Pomijając że w angielskim słowo „sex” nie oznacza jakichkolwiek czynności z tym związanych, tylko płeć. Dzieciaki oglądając bajkę – cieszą się akcją, humorem, uczą się emocji i wartościowania. Inna rzecz, że wygląda mi to na fakt dopasowany do tezy. Słowo pojawia się na ogół z gmatwaniny wzorów i ulotnych dymko pyłków. Czy sprawdzał ktoś te filmy pod kątem pojawiania się słowa, bo ja wiem – na przykład „Jezus”? Często pojawiają się wspomnienia czy różne wzmianki i anegdoty związane z tworzeniem takich filmów – rysownicy wspominają o żartach na jakie sobie pozwalają w trakcie. Że tu czy tam umieścili jakiś durny napis czy znak. Ale tego już tropiciele demona seksu nie biorą pod uwagę. Ignorują, bo nie pasuje im do powziętej tezy. I ostatnia dywagacja. I też ma dwie strony. Z jednej faktycznie, może takie sceny (zawoalowana acz czytelna scena fellacio) niekoniecznie jest dla dzieci, z drugiej – wszak to kościół uczynił z płciowości człowieka tabu. By móc nas kontrolować poprzez wmówienie nam nieustannego brodzenia w grzechu i dystrybucji przepustek i odpustów. W pogańskich kulturach płciowość i zachowania z tym związane były nieodłączną częścią życia. Nie wyeksponowane, ale zajmujące swoje miejsce w hierarchii spraw. Posiadały tabu, ale nie było to tak obsesyjnie rozciągnięte i uwypuklane. Nie był tajemny, grzeszny ani zakazany. I nikt się na jego widok nie obruszał. I jakoś te kultury nie produkowały tabunów zboczeńców i maniaków. Ani tropicieli demona seksu pod każdą postacią, bo wszystko im się kojarzy. W każdej pomyłce, może niemądrym ale niewinnym żarcie, czy zgoła przypadku. Bo stale o tym myślą i nieustannie projektują swoje obsesje na resztę społeczeństwa. Aż nie chcę sobie wyobrażać ile „satysfakcji” za każdym razem przynosiło im znalezienie kolejnego przykładu…

11080355_838399906208759_6275721801073131568_o

Komentarze

comments